czwartek, 29 marca 2012

Słonecznikowy bochen na zakwasie i WP#127

Przepis na ten chleb jest jedną z propozycji marcowego wydania Weekendowej Piekarni. Tym razem gospodarzy nam Amber.
Jak tylko zobaczyłam ten przepis wiedziałam od razu że nie przepuszczę, że muszę go upiec. I upiekłam :)
A potem długo się zastanawiałam czy pisać posta na jego temat. Od samego początku cała robota nie szła mi tak jak powinna. Przeoczyłam, że najpierw trzeba dać czas na odpoczynek po wymieszaniu mąki z wodą, a dopiero potem dodawać kolejne składniki. Wymieszałam wszystko od razu :) (ale jak czytaliście wcześniej moje posty to wiecie już że ze mnie niezła gapa). Mój mikser niestety nie radzi sobie z mieszaniem ciężkich chlebowych ciast, więc wyrabiałam jak zawsze ręcznie.  No a w tym przypadku ciasto powinno być traktowane zmiennymi obrotami miksera. Potem przez chwilę nawet zastanawiałam się czy nie upiec go w foremce, ale gdzież tam :) Ja po prostu uwielbiam formować bochenki, więc mówię jak zawsze - trudno, najwyżej się rozleje :) 
No i ... się rozlał :) Wyglądał jak ogromna dobrze wyrośnięta, słonecznikowa pizza.
Ale chlebek wyszedł niesamowicie pyszny. Jeden z tych naj... naj... które zdarzyło mi się piec. Z pewnością będę do niego wracać. 








Składniki:
  • 350g dojrzałego pszennego zakwasu (100% nawilżenia)
  • 400g wysoko-glutenowej pszennej mąki (13% białka) - ja dałam mąkę pszenną typ chlebową 850
  • 150g żytniej mąki - u mnie chlebowa typ 720
  • 150g mąki graham
  • 455g wody
  • 10 g morskiej soli
  • 120g uprażonych nasion słonecznika

Łączymy wszystkie trzy mąki z wodą i wyrabiamy w mikserze kuchennym na wolnych obrotach przez 2 minuty. Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy na ok. 40 minut.
Po tym czasie dodajemy zakwas i sól i wyrabiamy mikserem przez 5 minut. Co minutę przy tym zmieniamy obroty z wolnych na średnie. Następnie dodajemy ziarna słonecznika i wyrabiamy aż będą dobrze połączone z ciastem.
Tak jak już wyżej pisałam, ciasto wyrabiałam ręcznie, więc czas wyrabiania był dłuższy niż w przypadku miksera. U mnie zajęło to ok 10 minut, ale myślę że może to było za krótko i dlatego chleb wyszedł płaski.

Miskę z ciastem przykrywamy i pozostawiamy do pierwszego wyrastania na ok. 3 godziny. W połowie tego czasu (po ok. 1,5 godziny) krótko wyrabiamy ciasto aby pozwolić uciec gazom (jeśli używamy miksera, to dosłownie 5 jego obrotów).

Po upływie tych 3 godzin ciasto wyjmujemy na blat, składamy w kopertę, odwracamy "do góry nogami" i pozostawiamy do odpoczynku na ok.  20 minut. 
Koszyk dobrze oprószamy mąką, na dno koszyka wysypujemy garść łuskanego słonecznika.
Po upływie tych 20 minut formujemy bochenek i wkładamy go do przygotowanego koszyka.

Koszyczek z ciastem przykrywamy i pozostawiamy do ponownego wyrastania na ok. 2 godziny. U mnie trwało to chyba troszkę dłużej. Generalnie chleb jest gotowy do pieczenia jeśli ciasto naciśnięte palcem już więcej nie sprężynuje.

Na godzinę przed pieczeniem piekarnik nagrzewamy do 260 st. C. Bochenek przekładamy na blachę (nagrzałam ją razem z piekarnikiem) wyłożoną papierem do pieczenia. Piekarnik należy zaparować dowolną metodą, ja używam do tego zraszacza do kwiatów.
Od razu po włożeniu bochenka do piekarnika obniżamy temperaturę do 220 st. C i pieczemy przez ok. 40 min. Ja piekłam krócej, bo bochenek bardzo się rozlał na boki. Wystarczyło mi połowę tego czasu.

Po upieczeniu studzimy bochen na kratce.

Smacznego ;)




wtorek, 20 marca 2012

Pierwszy rok za mną ... to może chleb z sokiem pomidorowym

Dziś minął dokładnie rok od kiedy na tym blogu napisałam pierwszego posta. Z tej okazji chciałabym serdecznie podziękować za to że mnie odwiedzacie, czytacie mimo tego że wpisy nie pojawiają się regularnie. Za przemiłe komentarze które zostawiacie, za to że ze mną jesteście.
Zapraszam Was więc na chleb, bo zapach i smak domowego pieczywa to jest to co w mojej kuchni kocham najbardziej. Chleb wyjątkowy - pyszny, aromatyczny, z dodatkiem soku pomidorowego. Oczywiście że na zakwasie, bo taki lubię najbardziej. Uwielbiam go z żółtym serem :) Tylko dziury mi wyszły jak smoki, ale jak dla mnie to nic nie szkodzi. 

Przepis znalazłam na blogu Myniolinki. Dziękuję :)




Składniki:
  • 200 g zakwasu żytniego 150 % hydracji (zrobiłam zaczyn: 100 g zakwasu żytniego 100% hydracji + 100 g mąki żytniej razowej + 150 g ciepłej wody i pozostawiłam na ok. 8 godzin)
  • 60 ml ciepłej wody
  • 200 ml soku pomidorowego
  • 270 g mąki chlebowej ( u mnie pszenna typ 850)
  • 120 g mąki białej orkiszowej (u mnie typ 700)
  • 3,5 g drożdży instant (opcjonalnie, ja nie dodałam)
  • 5 g soli
  • 1 łyżeczka cukru

Zakwas mieszamy z wodą i sokiem pomidorowym.
Obie mąki mieszamy z solą, cukrem i ewentualnie drożdżami.
Następnie do składników suchych dodajemy płynne, mieszamy i wyrabiamy dokładnie ciasto. Ciasto jest dość luźne i klei się do rąk, ale nie podsypujcie za dużo mąką, żeby chleb nie wyszedł zbyt suchy.

Wyrobione ciasto pozostawiamy na 60-70 minut do podwojenia objętości (o ile dodaliśmy drożdże). Moje ciasto nie zawierało drożdży, pozostawiłam je na ok. 2 godziny by lekko podrosło.
Po tym czasie formujemy bochenek i wkładamy go do omączonego koszyczka lub do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Pozostawiamy bochenek do wyrośnięcia.

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 240 st. C. Na dno piekarnika wsypujemy parę kostek lodu lub parujemy w inny sposób.
Wyrośnięty bochenek przekładamy z koszyka na blachę (u mnie blacha była nagrzana razem z piekarnikiem) wyłożoną papierem do pieczenia.  Pieczemy w 240 st. C przez 10 min., po tym czasie zmniejszamy do 220 st. C i pieczemy kolejne 10 minut. Następnie znów obniżamy temperaturę do 200 st. C i dopiekamy jeszcze ok. 10 minut. Można sprawdzić wcześniej, jeśli bochenek postukany od spodu wyda głuchy dźwięk znaczy że jest gotowy. Gdyby w czasie pieczenia za bardzo się rumienił można przykryć folią aluminiową.

Po upieczeniu studzimy na kratce.

Smacznego :)




piątek, 9 marca 2012

Bajaderka czyli drugie wcielenie babki z zakalcem :)

Bajaderka to bardzo lubiane przeze mnie ciasto. Bo po pierwsze to fajny sposób i na utylizację resztek na przykład poświątecznych, a po drugie świetne wyjście awaryjne w razie gdy ciasto zrobi nam niespodziankę i się nie uda. Tak właśnie stało się tym razem.

Zaplanowałam babkę ucieraną, no bo przecież trzeba trenować :) To nic, że ucierańce nigdy mi nie wychodzą, ale za którymś razem przecież musi się udać :)) Dodatkowym argumentem było to że trzeba było sprawdzić w końcu przed świętami nową babkową foremkę. Powiedzmy że nową :)) - leżała chyba od 2 miesięcy i czekała na premierę. A więc zabrałam się za babkę, pięknie się piekła, pięknie pachniała. Byłam zadowolona jak patrzyłam na nią przez szybkę piekarnika. Może w końcu tym razem? :) Babka upieczona, wyjęłam z piekarnika, odczekałam parę minut, wyjęłam z foremki i zostawiłam - niech sobie spokojnie stygnie. Po jakimś czasie jednak osiadła, a po rozkrojeniu okazało się że ma piękny zakalec  :))

Osobiście nie mam nic przeciwko zakalcom. Ten był serio pyszny, no ale skoro zapowiedzieli się goście nie mogłam tego tak zostawić. I tak właśnie powstała ta pyszna bajaderka :)
Posiłkowałam się tym przepisem, odrobinę go zmieniając pod kątem tego co było w domu. Zmieniłam też proporcje na większą blaszkę.

Polecam :)

A co do babek nie poddaję się :) Niedługo znów spróbuję :) Ale troszkę odczekam, żeby się rodzince bajaderki nie znudziły ;))




Składniki:
  • około 1 kg resztek ciast lub ciastek, lub jednego i drugiego ( u mnie 800 g babki pomarańczowej oraz  ok 150 g herbatników)
  • 2 paczki herbatników ( do wyłożenia spodu blaszki, jeśli chcecie zrobić bajaderki kulki, to nie będą potrzebne)
  • 10 łyżek mleka
  • 10 łyżek cukru (jeśli ciasto i ciastka są bardzo słodkie to można dać mniej)
  • 10 g cukru waniliowego
  • 2 łyżki gorzkiego kakao
  • 300 g gęstego kwaskowatego dżemu ( u mnie śliwkowy)
  • 2 łyżki rumu (ja dałam 2 łyżki wódki, oraz 1 łyżkę ekstraktu waniliowego)
  • 2 garści rodzynek
  • 2 garści płatków migdałowych
  • 1-2 garści posiekanych orzechów włoskich (ja nie dodałam bo akurat nie miałam, ale polecam dodać. Moim zdaniem właśnie tego brakuje w niej do pełni szczęścia)

Polewa czekoladowa:
  • 14 łyżeczek wody
  • 14 łyżeczek cukru
  • 100 g margaryny
  • 2-3 łyżki kakao

Ciasto, ciastka, herbatniki pokruszyć. Można zostawić trochę większych kawałków, ja nawet wolę taką mniej rozdrobnioną bajaderkę.

Mleko, cukier i kakao rozpuścić na małym ogniu dokładnie mieszając. Po czym zdjąć z ognia i wystudzić. 

Do pokruszonego ciasta dodajemy pozostałe składniki i wlewamy masę kakaową. Wszystko dokładnie mieszamy. Powinna wówczas powstać dość gęsta masa.

Blaszkę (u mnie 33x23 cm) wykładamy papierem do pieczenia. Dno wykładamy herbatnikami. Na herbatniki wykładamy przygotowaną masę i wyrównujemy. 

Przygotowujemy polewę czekoladową, którą dekorujemy ciasto. 
Składniki polewy czekoladowej rozpuszczamy na wolnym ogniu, zagotowujemy. Polewę gotujemy co jakiś czas mieszając do chwili zgęstnienia. Lekko ją studzimy i polewamy ciasto. Polewę możecie też zrobić z własnego wypróbowanego przepisu. 

Blaszkę z ciastem na kilka godzin, a najlepiej na całą noc odstawiamy do lodówki.

Smacznego ;)




wtorek, 6 marca 2012

Francuskie bułeczki śniadaniowe

Przepis pochodzi z książki p.t. "Vademecum domowego wypieku pieczywa" aut. G. Soderin i G. Strachal. Tą książkę posiadam już w domu jakiś czas, a te bułeczki to dopiero pierwszy przepis który z niej sprawdziłam. 
Bułeczki wyszły pyszne, mięciutkie, delikatne bardzo w smaku. Delikatna warstewka mąki w której są obtoczone przed pieczeniem dodaje im niewątpliwie uroku, chociaż w smaku jednak wolę te pomalowane jajkiem lub mlekiem i obsypane ziarenkami. Kolejnym razem gdy upiekę te bułeczki tak właśnie zrobię.
Bułeczki pasują do wszystkiego.

Polecam gorąco :) 



Składniki: na ok. 20 sztuk
  • 20 g drożdży (użyłam świeżych)
  • 400 ml letniej wody
  • 700 g mąki pszennej (300 g mąki na rozczyn + 400 g mąki potem do ciasta właściwego. Użyłam jasnej mąki pszennej typ 500)
  • 50 g masła o temperaturze pokojowej
  • 10 g soli morskiej
  • 20 g cukru



Drożdże rozpuszczamy w ciepłej, ale nie za gorącej wodzie, dodajemy 300 g mąki i dokładnie mieszamy. Rozczyn pozostawiamy na 30 min  w temperaturze pokojowej by zaczął fermentować.

Do miski z rozczynem dodajemy pozostałe składniki, czyli: masło, sól, cukier i pozostałą ilość mąki. Wszystko dobrze mieszamy i zagniatamy ciasto, tak by było gładkie. Pozostawiamy je na 10 minut, a po tym czasie dzielimy je na 20 części, z których formujemy okrągłe bułeczki. Następnie bułeczki lekko spłaszczamy i delikatnie obtaczamy w mące, tak by na powierzchni bułeczek pozostała tylko cieniutka jej warstwa.
Tak przygotowane bułeczki układamy na natłuszczonej lub wyłożonej papierem do pieczenia blaszce, przykrywamy ściereczką by nie obsychały i pozostawiamy w ciepłym miejscu do podwojenia objętości.

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 190 st. C. Wyrośnięte bułeczki pieczemy w nagrzanym piekarniku do chwili uzyskania jasnozłotego koloru. Ja swoje bułeczki piekłam na dwóch blaszkach, w temperaturze 185 stopni z termoobiegiem, przez ok. 20 minut.
Po upieczeniu studzimy na kratce.

Smacznego :)






LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...